Skąd idziemy czyli skąd nasz ród?
Kilka lat temu w czasie wizyty na grobach moich dziadków postanowiłem pospacerować po cmentarzu w Waliszewie, na którym pochowani są członkowie mojej bliskiej rodziny. Odnalazłem kilkanaście grobów, na których nazwiska wskazywały na rodzinne powiązania. Nie w każdym przypadku byłem przekonany, że to rodzina. Zdałem sobie wtedy sprawę jak mało wiem o przodkach i jak wielu z tych których mogłem się o to zapytać spoczywa w tych grobach.
Te tytułowe pytania zdałem sobie, gdy decydowałem o stworzeniu tej strony.
Oto próba odpowiedzi.
Jeszcze moje pokolenie żyło mając bliski i częsty kontakt z rodziną. Rodziny były liczne, więc te tradycyjne spotkania świąteczne czy też z okazji ślubów, imienin czy w końcu pogrzebów przypominały dzisiejsze wesela. Te zwyczaje wraz z upływem lat i tempa, jakiego nabiera dzisiejsze życie zmienia się moim zdaniem na gorsze osłabiając więzi rodzinne. Znam ludzi, którzy częściej spotykają się ze znajomymi niż z rodzeństwem a nawet takich którzy nie mają kontaktu.
W 2004 roku organizowałem jubileusz 90-cio lecia mojej matce chrzestnej w miejscu, w którym się urodziła. Udało mi się zebrać nie licząc jubilatki 32 osoby najbliższej rodziny, dzieci i wnuki jej rodzeństwa. Każda osoba dostała przypinkę z imieniem i nazwiskiem, ponieważ część z nich widziała się po raz pierwszy. Może ta strona i drzewo genealogiczne w portalu MyHeritage.com pozwoli obecnym młodym i następnym członkom rodziny nie zapomnieć, jakie są ich korzenie czyli
Skłoniło mnie to do zebrania tak dużo jak się da faktów i opowieści rodzinnych. Rozmawiałem z jeszcze żyjącymi, zbierałem stare fotografie i dokumenty. Wiele z tych informacji było sprzecznych bądź niepełnych. Podczas rozmowy z proboszczem z mojej rodzinnej parafii właśnie w Waliszewie Starym dowiedziałem się, ze w internecie są dostępne zdygitalizowane dokumenty metrykalne. Baza ta zawiera ogromną ilość dokumentów z kilku wieków historii. Tak zaczęła się moja przygoda z genealogią. Do dziś zebrałem informacje o dziesięciu pokoleniach a w nich ponad sześciuset pięćdziesięciu krewnych i powinowatych naszego rodu. Piszę rodu, bo dla mnie rodzina jest, co najwyżej od prawnuków do pradziadków. Pozostałych członków nawet nie potrafiłbym nazwać no, bo jak dziadek 6 stopnia bądź ileś pra przed dziadkiem czy babcią?
Tak duża ilość krewnych i powinowatych wynika z ilości rodzących się dzieci w ówczesnych rodzinach. Po dość dokładnych wyliczeniach okazało się, że średnio w moich rodzinach rodziło się siedmioro, ośmioro dzieci. Nie wszystkie dożywały wieku dojrzałego, ale to i tak dawało szybki przyrost rodziny.
Większość informacji o przodkach zaczerpnąłem z portali geneteka.pl i wielcy.pl. Szczególnie portal wilcy.pl jest kopalnią wiedzy, choć głównym jego celem jest genealogia posłów Sejmu Wielkiego. Za tę wiedzę należy bardzo podziękować twórcy Wielkiej Genealogii Minakowskiego współzałożycielowi i pierwszemu marszałkowi Stowarzyszenia Potomków Sejmu Wielkiego dr Markowi Jerzemu Miankowskiemu.
Dziś rodzina rozsiana jest po całym świecie od Australii po Amerykę, ale im dalej w historię tym obszar się zmniejsza. Znakomita większość zamieszkiwała teren obecnego województwa łódzkiego a nawet można powiedzieć, że na terenie parafii Biskupstwa Łowickiego.
Najczęściej występujące nazwiska to Bilski, Łuczyński, Wawrzyńczak, Sibielak, Wyrębowski, Gawrysiak, Jaranowski. Z nazwiskami jest problem, który bardzo utrudnia pracę genealoga, ponieważ ówcześni ludzie a także osoby pełniące funkcje urzędników stanu cywilnego najczęściej byli to proboszczowie mieli dość swobodne podejście do nazwisk, imion i wieku tych, których metryki były spisywane. Te same osoby w różnych dokumentach mają podobne, ale nie takie same nazwiska. Przykładem może być akt zgonu mojego prapradziadka, w którym użyto dwu nazwisk Bilski i Bielski. Bracia i siostry mojego ojca mają również w swoich dokumentach to pierwsze lub drugie nazwisko. Ciekawostką jest, że mojemu kuzynowi Marianowi w akcie uradzenia zapisano imię Marianna, co wyszło, kiedy chciał wziąć ślub i trzeba było sądownie prostować akt. Dlatego postanowiłem, żeby stosować brzmienie nazwisk tak jak się ono ustaliło i jakie noszą żyjacy.
I tak:
Status społeczny członków rodziny, od szlachty, której przedstawicielami były rodziny Wyrębowskich właścicieli części Żakowic i okolicznych wsi i Gumińskich obie pieczętujące się herbem Junosza , przez zarządców majątków, bogatszych i biedniejszych gospodarzy, kowali, młynarzy, gościnnych (właścicieli gospód),propinatorów , nauczycieli, organistów, księży , zakonników po służących. Ponieważ moje koligacje z rodem Wyrębowskich choć bliskie, moja prababcia była z domu Wyrębowska, są po kondzieli a to wyklucza zgodnie z polskim prawem dziedziczenia szlachectwa pretensje do herbu.
Osobom chcącym badać historię rodziny radzę zaprzyjaźnić się z innymi pasjonatami genealogii. Od nich również można się wiele dowiedzieć czy zweryfikować informacje. Jeden z moich zaprzyjaźnionych badaczy genealogii rodzinnej ma już w drzewie ponad 44000! osób.
Badanie genealogii rodziny to praca, która nigdy się nie kończy. Właśnie przed wczoraj dopisałem nowonarodzonego członka rodziny.
Na koniec wyjaśnienie dla młodych:
krewny to ten, z którym mamy wspólną krew – wspólne geny,
powinowaty to ten, który wszedł do rodziny przez małżeństwo,
czyli mój brat jest moim krewnym jego żona jest dla mnie powinowatą, ale ich dzieci są moimi krewnymi.
Strona pokazuje moich przodków i następne pokolenia: rodzin Bilskich i Wawrzyńczaków i mojej żony: rodzin Walczaków i Nowaków
Prośba do wszystkich którzy będą oglądać dokumenty metrykalne, jeśli okaże się, że któryś jest przypisany niewłaściwej osobie bardzo proszę o informację. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że moja znajomość alfabetu i języka rosyjskiego jest dość słaba, a duża częć metryk jest napisana w tym języku.